gallery1 gallery1 gallery1

Nasze szkolne arboretum jest integralną częścią pracy dydaktyczno-wychowawczej. Wiedza o zjawiskach przyrody ożywionej i nieożywionej przekazywana jest w formie zajęć praktycznych, wprowadza uczniów w rolę badaczy, odkrywców i umożliwia im samodzielne dochodzenie do wiedzy. Ostatnio przekonali się o tym uczniowie klasy IIc na „warsztatach" z biologii, a ja mam nadzieję, iż ta lekcja na długo pozostanie w ich pamięci. W trakcie zajęć uczniowie poznawali grupy roślin określonych siedlisk oraz ich wymagania życiowe względem środowiska. Wnikliwa obserwacja roślin zakończyła się nie lada odkryciem: w pobliżu pachnącej budlei Dawida (Buddleja davidii) obok licznych motyli należących do rodzaju rusałka (Inachis), uczniowie zauważyli ciekawy okaz nomadycznego motyla fruczaka gołąbka (Macroglossum stellatarum) z rodziny zawisakowatych. Motyl uderza skrzydłami kilka tysięcy razy na minutę, przez co widzimy je tyle, co skrzydła włączonego wiatraka pokojowego. Do tego potrafi wznieść się niemal pionowo do góry i zawisnąć "nieruchomo" nad kwiatem, spijając nektar. Jeśli dodamy do tego dość krępą jak na motyla budowę ciała, długą ssawkę rozwijaną na czas uczty, spory rozmiar (4-7 cm rozpiętość skrzydeł) i śmieszny odwłok wyglądem przypominający wachlarzowaty ptasi ogon, to skojarzenie możemy mieć tylko jedno: koliber w ogrodzie!??? Tak, ten niezwykły motyl nazywany jest „polskim kolibrem". Mieliśmy dużo szczęścia. Jesteśmy dumni, że nasz ogród docenił tak bardzo wymagający względem środowiska motyl, tym bardziej, iż jest to gatunek przylatujący do Polski z dalekiego południa.

Lidia Nawrocka